Ja bym nie ruszał ani Silverline ani Stanleya (nowych), po zakupie Stanleya #4 straciłem czucie w rękach podczas szlifowania stopy a wydałem na niego 250zł.
Alternatywą nowożytnich Stanleyów jest Juuma, firma cieszy się bardzo dobrą opinią, ceny ma wyższe, ale nie najwyższe. Z wyższej półki jest Veritas i LN, ale dla mnie cenowo są nieosiągalne, a jak masz cierpliwość to szukaj strugów np Record/Stanley 50lat+ i je odnów (ja tak robię).
Odkąd udało mi się kupić starego Stanleya #5 i #4,5, nie używam prawie ich sklepowego odpowiednika, traci on ostrość, stopa dalej nie jest idealna (wymaga częstego olejowania/woskowania bo jest bardzo ostro cięta i mimo szlifowania większości, szybciej zaczyna stawiać opór).
A wielkość.... zależy od preferencji, jeśli będziesz robił średnie i niewielkie meble ja bym polecił #4, ewentualnie #5, ale im większy tym mniej uniwersalny, a nie jest trudne wyrównanie nawet dużej płaszczyzny mniejszym strugiem.
Np ten mój #5 kilkudziesięcioletni jest rewelacyjny, ale dalej poluję na #4, bo bardzo często #5 jest zbyt nieporęczny do niektórych prac, a sklepowego #4 nie chce mi się już ostrzyć co kwadrans.
Ja zawsze będę polecał stare narzędzia z kilku względów:
1) stopę będziesz miał wstępnie wyrównaną przez kilku właścicieli, minimum jeden wiedział jak traktować to narzędzie i stopę wyrównał.
2) kosztem cierpliwości możesz oszczędzić setki złotówek i mieć narzędzie z najwyższej półki
3) podejście sentymentalne, używając takiego narzędzie poniekąd kontynuuję spuściznę poprzednich jego właścicieli.
4) satysfakcja po odnowieniu
To zdjęcia przed i po odnawianiu Stanley'a 4,5:
Warto poświęcić kilka dni na szukanie i odnawianie.