No i mam tego Stanleya low angle (12-060).
Osobom nieogarniętym w obróbce metalu stanowczo ODRADZAM. Tak jak kolega krzysiek napisał, prawdopodobnie więcej sensu miałoby zapolować na 110 lub 220 sprzed lat.
Zarzuty co do wykonania - stopa wygląda jakby była darta na papierze 40 - bardzo grube rysy (aczkolwiek to chyba obecnie standard). Dodatkowo płaskość nie istnieje - w poprzek struga banan na około 0.30mm (środek wypukły). Wzdłuż jest lepiej, krzywizna pływa w zakresie max 0.15mm.
Rampa na której opiera się nóż (ta przy ustach) także krzywo wykonana - z jednej strony jest wyższa o około 0.25mm.
A najgorzej jest wykonane prowadzenie tej płytki którą reguluje się rozwarcie ust. Nie dość że prawa strona jest niżej od lewej, to jeszcze różnica przód-tył dochodzi do pół milimetra. Przez to płytka nie jest w płaszczyźnie ze stopą. Przodem wystaje ze stopy o około 0.20mm, a przy ustach jest utopiona około 0.30mm.
Gdybym nie miał dostępu do maszyn u mnie w pracy, doprowadzenie tego struga do stanu używalności graniczyłoby z cudem. Tak też jak pisałem wcześniej, jeśli nie masz dostępu do dobrze wyposażonego warsztatu ślusarskiego - nie kupuj lub licz się z wielokrotnymi reklamacjami (aż trafisz w miarę przyzwoitą sztukę).