I do tej pory było super. Wykorzystywałem wiedzę, którą zbierałem, także od Was, przez jakiś rok - zbierałem narzędzia, uczyłem się ciąć prosto, ostrzyć dłuta i noże strugów - w końcu używać te dłuta i strugi. Efekt bardzo mi się podobał.
Poległem na wykończeniu, które okazało się bardzo frustrujące.
Ponieważ półka miała być ciemna, to musiałem przejść przez bejcowanie. Chciałem też wykorzystać - za Paulem Sellersem - szelak i wosk. Wszystkie środki zakupiłem w dużym sklepie na L. Szelak tam występuje w postaci politury - tak to przynajmniej rozumiem, że politura do drewna to szelak już rozpuszczony w denaturacie. Mam rację?
Wyczytałem/wyoglądałem, że bejcowanie jako pierwsze może skończyć się plamami, na co rozwiązaniem jest pierwsza warstwa szelaku/politury.
Położyłem więc politurę i było super, więc na drugi dzień - bejca, a na trzeci - druga jej warstwa. Nadmiar bejcy zbierałem. Problem pojawił się przy próbie położenia warstwy politury - bejca zaczęła się jakby rozmazywać i zaczęły pojawiać się jasne mazy drewna spod usuniętej bejcy.
Czy problemem mogła być nie wyschnięta do końca bejca? Czy może po prostu alkohol w politurze zaczął ją rozpuszczać?
A może nie trzeba było dawać tej pierwszej warstwy politury na surowe drewno?
Powoli i cierpliwie dociągnąłem temat do końca (kładłem bejcę miejscowo jeszcze raz), ale kosztowało mnie to sporo nerwów...
Nagrodą było końcowe woskowanie - bardzo przyjemne.
Poradzicie co zrobiłem nie tak?
Z góry dziękuję.