Witojcie,
Mam na imię Sylwester, mam 21 lat pochodze z małej miejscowości ( Tenczyn ). Malownicza wioska znajduje się na przy drodze nr 7 tkz. Zakopianki. Do samego Zakopanego mam 40 km więc w moim ciele płynie góralska krew.
W wieku lat 15 zaraziłem się od brata stolarstwem ale postawiłem na naukę. Ukończyłem ogólniak, i zatrzymałem się na studiach, które w tym semestrze zrezygnowałem.
Nie jestem stolarzem ale przez okres 6 lat po szkole "dorabiałem " u brata ( a przy okazji uczyłem sie zawodu stolarza ) aczkolwiek w Polsce nastąpił kryzys więc zrezygnowałem z pracy u brata. Tak więc znalazłem inną jako cieśla tam nauczyłem się podstaw ciesielki, a to że odrobinę dokładności zostało mi po pracy w stolarni było mi łatwiej.
Od pewnego czasu znowu pracuje na stolarni z bratem. Myśle że praca w jakim kolwiek rodzaju z drewnem jest najprzyjemniejsza, zero rdzy, olejów itp które ubranie nasiąka nie zbyt przyjemnym zapachem.
Sie opisałem ale morał z tej bajki jest niektórym znany lepiej wyrwać jakąś drzazgę z dłoni niż skrobać za pazdurami smary