Jeżeli to jest pokost to w jakim celu producent umieszcza inną nazwę?
Bo to jest to z czym cały czas walczę na tym forum - czyli szarlataneria i bełkot marketingowy w dziedzinie środków do konserwacji i upiększania drewna.
Największa blaga to olej duński , mógłby się z równym powodzeniem nazywać norweski , łotewski albo polski, ale jest to ciągle ten sam olej albo lniany albo tungowy.
Twój "olej" Wujku Łukaszu nazwany gotowanym okazje się ,że zawiera rozpuszczalniki takie , że sam producent doradza aby użyte do jego aplikacji materiały spalić. Okazuje się ,że jakiś "Gibbon Marketingu" postanowił bo tak chciał, nazwać wbrew całej wiedzy, pokost lniany olejem gotowanym.
Czy można to użyć do upiększenia drewna - można - jak pokazują Twoje fotografie. Tylko w naszej świadomości bezwiednie próbujesz utrwalić to ,że dokonałeś tego olejem gotowanym , a tak naprawdę zrobiłeś to pokostem. Czy jest tu jakaś Twoja wina - nie ,bo padłeś ofiarą mistyfikacji marketingowej.
Nie długo jakiś cymbał wpadnie na pomysł ,że najlepszy jest topiony tran wielorybi rozcieńczony benzyną lakową i żeby było sprytniej nazwie to olejem grenladzkim sprawdzonym przez pokolenia eskimosów. No i co wtedy