Też mam ból du*y o te etykiety. Prawie nigdy nie można poznać składu, pytałem nawet kiedyś producenta (chyba tikurilla, chodziło olej), o szczegóły to zasłaniał się tajemnicą handlową. A co do pokostu Łukasza to przyczyną może być tłumaczenie, nie znam szwedzkiego, ale może u nich olej gotowany, rafinowany, z dodatkami nazywa się tak samo, a szczegółów trzeba szukać na etykiecie?