3
« dnia: Marzec 11, 2018, 11:44:22 am »
Drewno teoretycznie powinno jednak wyjść troszkę taniej. Ale jest też wiele indywidualnych czynników, które mogą na ten werdykt wpłynąć. Drewno jest bardziej kłopotliwe, trzeba je pociąć, często połupać, poskładać, donosić do domu, nie pomieszać zapasów mokre/suche, no i oczywiście częściej dokładać. Ja już kilka razy w dwu-trzyletnim buku miałem tętniące życiem robale. Z drugiej strony mam przykład domu mojej mamy gdzie kilka lat temu wstawiliśmy nowoczesny kocioł węglowy z podajnikiem na ekogroszek. Koszt oczywiście niemały, włącznie z wymianą wkładu komina. Okazało się poza komfortem tygodniowej bezobsługowej pracy, że koszty zakupu/ilości groszku praktycznie przewyższają dawne - na starym piecu. Pomijając fakt naciągnięcia mamy przez złodziejskich sprzedawców na gównogroszek. Typowy komunistyczny kwadraciak ze starymi żeliwnymi grzejnikami, a problem jest z przegrzewaniem domu w okresach jesienno zimowych, gdy temp. jest troszkę powyżej zera, a w domu temp ok. 25 st i nie można zejść niżej, bo parametry pracy kotła na to nie pozwalają, a podobno to najsłabszy model tej firmy/renomowanej/. I trzeba wietrzyć, co może jest i dobre, ale w sposób ekonomicznie kontrolowany. A w tym przypadku tak nie jest. Innym mankamentem jest ogólna obecna wysoka sprawność kotłów, która źle wpływa na systemy kominowe - spaliny mają niską temp. i następuje efekt oblepiania ścian kominów żrącą "smołą", a jak dojdzie do tego kiepski węgiel robi się masakra. Trochę może nie na temat, ale generalnie ma to niemały wpływ na końcowy efekt finansowy.
Wspomnę tylko wkurzające mnie od zawsze pokrętne podejście rządzących, że pieprzą o ekologii i błękitnym cieple, ale to tylko od nich zależy sytuacja finansowa ludzi i cen "ekosurowca". Każdy by wolał włączyć piecyk na ścianie, ustawić termostat i delektować się ciepłem. Pierdzielą o smogach i globalnym ociepleniu i nas obarczają kosztami, a sami wchodzą w dupę lobbystycznym układom energetycznym na całym świecie. A wystarczyłoby kilka "prostych" uregulowań globalnych, skoro jest taki poważny problem na całym świecie. No ale na czym by wtedy zarabiali? Tak naprawdę wszystkie ekologiczne systemy przydomowe i większe obarczone są takimi kosztami, zakupu/eksploatacji, a czasami wręcz opodatkowania, że po prostu nie są opłacalne. Najgorsze jest to, że te hipokrytyczne hieny więcej niż doskonale o tym wiedzą i z nas robią za przeproszeniem śmierdzących brudasów.